piątek, 13 lutego 2015

Farbować czy nie farbować - oto jest pytanie - moja historia i włosowe eksperymenty

Mój naturalny kolor włosów to mysi blond, zwyczajny, przeciętny i przez wiele wiele lat niedoceniany i bardzo nielubiany przeze mnie. Zawsze marzyłam o jaśniejszych włosach, pięknym (w miarę naturalnym) blondzie, chłodnym, bez żółtych/rudych tonów.

włosy styczeń 2015 rok

Włosy farbowałam przez wiele lat, bardzo nieudolnie, tanim kosztem, bez zadowalającego mnie efektu, nigdy nie udało mi się osiągnąć takiego odcienia blondu, który by pasował do mojej skóry i mojej urody. Ciągłe próby kończyły się frustracją i obietnicami, że nigdy już nie zafarbuje włosów na blond. Ale nie dawałam za wygraną, walczyłam z naturą, z którą czasem nie da się wygrać i może nie warto, skapitulowałam w czerwcu 2013 r., po 11 latach.

Moje pierwsze farbowanie włosów to rok 2002 (I klasa gimnazjum). Zrobiłam sobie wtedy moje pierwsze pasemka, rozjaśniaczem (nawet nie wiem ilu procentowym), w jakimś prowizorycznym "salonie fryzjerskim" w pokoju gościnnym pewnej Pani, u której moja mama zawsze robiła sobie trwałą. To były czasy :)

Wyglądałam okropnie, w ogóle nie mogłam przyzwyczaić się do dwukolorowych włosów, nie mówiąc o tym, że po zabiegu straciłam ich bardzo dużo, a to co zostało było zniszczone, popalone i baaaardzo jasne.
Mimo to nie dbałam o włosy, myłam je byle jakim szamponem, nie nakładałam żadnych odżywek i masek. Po jakimś czasie ciągłego podcinania włosów doszłam do swojego naturalnego koloru i po pasemkach nie było ani śladu. 
 

Zdążyłam się już do nich jednak nieco przyzwyczaić, nie byłam jeszcze na tyle odważna by zafarbować całą głowę, więc znowu zrobiłam pasemka, tym razem w lepszym salonie i u profesjonalnej fryzjerki. Jako, że nie byłam wówczas bardzo wymagająca efekt mi się spodobał. Włosy były jaśniejsze, pasemka dodawały im wizualnie większej objętości, włosy "podsuszone" rozjaśniaczem mniej się przetłuszczały.
Pasemka robiłam regularnie, na czepku, potem na foli, to u jednej to u drugiej fryzjerki. Raz wychodziło lepiej a raz gorzej i tak ok. 7 lat katowałam włosy pasemkami. 

Efekty: włosy zniszczone, suche, matowe, wypadały (przez ciągłe rozjaśnianie traciłam bardzo dużo włosów, objętość w kucyku znacznie się zmniejszyła), rozdwajały się, wisiały jak strąki


Poniżej na zdjęciu możecie zobaczyć jak wyglądał mój lichy kucyk - wszystkie włosy zgarnięte i spięte na bok, tylko tyle mi ich zostało.


W grudniu 2009 roku postanowiłam zafarbować całe włosy na blond najtańszą drogeryjną farbą, farbował mnie chłopak w domu i włosy wyszły rude (nie mam zdjęć). Po 3 tygodniach koleżanka zafarbowała mi je kolejny raz, było lepiej, ale włosy wciąż nie miały jednakowego koloru, po wypłukaniu farby przebijały przez nie żółte pasemka.  


Odrost pojawiał się bardzo szybko, wydawało mi się, że każdy kto mnie spotyka patrzy w pierwszej kolejności na odrost a dopiero później w moje oczy. W związku z tym farbowałam włosy bardzo często. Zawsze uważałam, że kobiety, które chodzą z takim odrostem nie dbają o siebie i wyglądają niechlujnie, dopóki sama tego nie doświadczyłam.

Włosy były w tragicznym stanie, sianowate, suche, zniszczone, popalone, jeszcze do tego pocieniowane. Zrezygnowałam z farbowania całych włosów i na odroście robiłam pasemka, żeby aż tak bardzo nie rzucał się w oczy. Ale nie wyglądało to zbytnio dobrze.

Porzuciłam na chwilę marzenia o blondzie i w wakacje w 2010 roku zafarbowałam moje niemalże białe włosy na brąz, nabrały takiego ciepłego odcienia i wreszcie były jednokolorowe ale oczywiście po jakimś czasie z pasemek kolor się wypłukał i widać było rudawe refleksy. I tak wyglądały o niebo lepiej więc zaczęłam je zapuszczać i dbać o nie, oczywiście nadal nieudolnie
W 2012 r. zaczęłam się bardziej interesować tematyką włosową, kupowałam dużo produktów, głównie na porost włosów. Kupiłam pierwszą w swoim życiu maskę, była to maska Richards & Appleby, Natural Classics, Henna Treatment Wax. Włosy naprawdę odżyły i urosły bardzo szybko na tej masce (o dziwo).

Wyglądały tak:


W czerwcu 2013 r. zrobiłam straszną głupotę. Ponieważ ciągle nie akceptowałam swojego koloru włosów i chciałam by włosy były jaśniejsze znowu zrobiłam pasemka. Efekt mi się nie spodobał i na drugi dzień zafarbowałam włosy na mysi blond w profesjonalnym salonie. Straciłam po tych farbowaniach bardzo dużo włosów.


Zrobiłam sobie kolor jak najbardziej zbliżony do mojego naturalnego koloru włosów, żeby nie było aż tak bardzo widać odrostu i żebym nie musiała ich już farbować. I faktycznie odrost nie rzucał się aż tak bardzo w oczy, ale farba niestety szybko wypłukała się z włosów rozjaśnianych i włosy znowu były dwukolorowe. Ale dałam im spokój.
Od lipca 2013 r. intensywnie dbam o swoje włosy. Postanowiłam  nie farbować włosów w ogóle, w sierpniu 2014 r. założyłam bloga, który motywuje mnie do systematycznej pielęgnacji. Obcięłam włosy bo kolor pozostawiał wiele do życzenia, chciałam również pozbyć się zniszczeń. Wpasowałam się w bardzo modny i wszechogarniający ombre hair. 



Polubiłam swoje włosy, swój mysi kolor, wyglądam w nim naprawdę dobrze, pasuje do mnie. Jak oglądam swoje zdjęcia z dawnych lat to zauważam, wreszcie zauważam, że w tym jasnym blondzie nie wyglądałam korzystnie. I na tle tych zdjęć mój zwyczajny mysi blond wydaje się być tak piękny. Oczywiście nadal wzdycham do blond włosów, to taka moja mała słabość.

Ostatnio zobaczyłam swój pierwszy siwy włos, mimo zaledwie 28 wiosen i pojawiła się myśl, że niedługo będę musiała farbować włosy. Ale zrobię to inaczej, świadomie, z głową, skorzystam z porad, odwiedzę zaufaną fryzjerkę, zainwestuję w profesjonalną usługę lub produkt.

Tymczasem hoduję swoje naturalki, które mają się całkiem dobrze. I nie zamierzam ich farbować dopóki nie przybędzie mi na głowie siwych włosów. Rozważam jedynie hennę Khadi (cassia), ale od rozważania do użycia jej pewnie jeszcze długa droga przemyśleń przede mną.

Pozdrawiam fiodella

13 komentarzy:

  1. Też mam mysi blond, też długo nie mogłam się z nim pogodzić i też marzyłam o pięknym jasnym blondzie, może troche srebrzystym albo naprawdę ciemnych włosach. Pofarbowałam po raz pierwszy w tym samym okresie co ty, druga gimnazjum. Wyglądałam tragicznie w platynowym blondzie, no a później były kombinacje. Nigdy do ciemnych włosów, ale odcienie blondu bardzo różne. W końcu zafarbowałam na kolor "podobny" do mojego naturalnego i tak zeszłam do całkowicie naturalnego koloru włosów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśle, że wiele dziewczyn nie akceptuje swojego mysiego koloru włosów. Mamy podobną historię:-) tylko ja jeszcze nie zeszłam całkowicie z blondu, ale jestem bliżej niż dalej

      Usuń
  2. Mi osobiście strasznie podobają się blondy i mysi blond również :-) więc twój kolor włosów bardzo mi się podoba. :-) Pociesze cię z tymi siwymi włosami. Ja mam dopiero 18 lat a już od roku mam pięć siwych włosów przy skroni. Na szczęście mam przedzialłk na środku, więc nie widać ich bo są one pod spodem ale jak wezmę grzywkę na bok to widać, nawet bardzo ;-) ale na razie się tym nie przejmuje. Będę się przejmować jak cała osiwieje :-P

    OdpowiedzUsuń
  3. A i bardzo podoba mi się Twój blog. Obserwuje :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ masz piękne włosy!
    Ich kolor absolutnie mi nie przeszkadza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście mi też już nie przeszkadza, bo pewnie nie były by w tak dobrym stanie i nadal męczyłabym je farbą:-)

      Usuń
  5. Alez masz sliczne wlosy :) Kolor rowniez piekny! Z tymi siwulkami, to sie nie zalamuj ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, nie załamuję się, to dopiero jeden:-) natchnął mnie do napisania tego posta:-)

      Usuń
  6. Ja również zawsze nie akceptowałam mojego koloru nazywanego przeze mnie "szarym blondem", oraz naturalnych ... pasemek. ;) Zawsze marzył mi się jednolity ciemny kolor, ale na szczęście powstrzymywałam się od farbowania i jedyne co robiłam, ale już za czasów włosomaniactwa to używałam przyciemniającej, ziołowej płukanki. Obecnie też akceptuję swój kolor, ale z kolei mam jakąś taką słabość do włosów ciemnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie zawsze ciągnęło do włosów jasnych :) do tej pory oglądam się za pięknym blond taflami i nie mogę się napatrzeć.

      Usuń
  7. Ja mam brązowe włosy i bardzo lubię swój kolor, więc nawet nigdy do głowy mi nie przyszło farbowanie :P. Twój kolor też mi się bardzo podoba, widać, że masz bardzo zdrowe, zadbane włosy <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i zainteresowanie moim blogiem. Jeżeli masz jakieś pytania to zadaj je w komentarzu.
Anonimowych czytelników proszę o podpisywanie się w komentarzach.
Komentarze obraźliwe lub mające na celu tylko i wyłącznie promocję własnego bloga będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...